Shoutbox

8Vmw - klasyk od 4:30



Najbliższe imprezy
Kalendarz
Po | Wt | śr | Cz | Pi | So | Ni |
1 | 2 | 3 | 4 | |||
5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Brak wydarzeń.
Logowanie
Ostatnio na forum
· Terminy ŚLR 2014
· Wyjazd na Puchaś Świ...
· [Internet] Wspólne z...
· Ponidzie XC 2014 (?)
Aktualnie online
· Użytkowników online: 0
· Łącznie użytkowników: 30
· Najnowszy użytkownik: Dawid98
ŚLR Kielce - podsumowanie sezonu
A wszystko zaczęło się w Daleszycach. To właśnie tam zaliczyliśmy nasz pierwszy tegoroczny maraton z cyklu MTBCrossMaraton, popularnie zwanego Świętokrzyską Ligą Rowerową. W skrócie ŚLR. Był to zarazem mój debiut na najdłuższym dystansie – Master. Jak się okazało udany, gdyż w swojej kategorii zająłem 1 miejsce :) Potem startowaliśmy kolejno w Sandomierzu, Nowinach, Sielpii, Zagnańsku oraz Suchedniowie. Trasy były rozmaite. Kwitnące sady, leśne single, piaszczyste wydmy, szutrowe autostrady, kamieniste zjazdy i podjazdy. Każdy z tych maratonów był zupełnie inny, ale też każdy z nich łączył w sobie jedno. Atmosferę. Ta za każdym razem była wspaniała.
W końcu przyszedł czas na Kielce – Finał. Czyli ostatni w tym roku maraton ŚLR, a zarazem podsumowanie wszystkich startów w tym cyklu. Pogoda nie zachęcała do jazdy. Gdziekolwiek człowiek się nie obrócił, wszyscy w kurtkach. Zimno! Na dodatek bolało mnie gardło i na dzień przed maratonem wahałem się nad startem. Jednak twardym trza być, a nie miętkim, jak to kiedyś rzekł znany polski aktor :)
Koniec końców zdecydowałem się wystartować „na krótko”. Był to dobry wybór, gdyż słońce zaczęło wyglądać zza chmur i zaczęło robić się naprawdę fajnie. Rozgrzewka, ustawienie w sektorach, odliczanie i start. Do przejechania jedynie 52km. Przed maratonem założyłem sobie, że moim celem będzie jedynie jego ukończenie i nic więcej. Bolące gardło i mało czasu spędzonego na rowerze w ostatnim czasie dobrze nie wróżyły. Jednak po starcie okazało się inaczej. Ruszyliśmy i bez problemu kontrolowałem pozycję moich rywali. Świetnie wbiłem się w ich tempo i dobrze mi się jechało. Do czasu… Kamienisty zjazd, przejazd przez rzeczkę i kapeć tuż obok bufetu. Szybka wymiana dętki, zabieram się za pompowanie i co? I nie mam pompki! Została w aucie. Na szczęście (moje, nie jego) kilka metrów dalej widzę kumpla. Też złapał kapcia. Pożyczam od niego pompkę (dzięki Chmielu) i szybko nabijam oponę. Wszystko wydaje się w porządku, gdy po pewnym czasie orientuje się, że powietrze w moim tylnym kole uchodzi! Tu pomocny okazuje się kolega ze SportSerwisSandomierz, z którym chwilę jadę i pożycza mi pompkę. Gdy pompuję mija mnie Chmielu. Szybko uporał się z defektem i goni rywali by wybronić miejsce w generalce. Ja dobijam powietrza i również jadę dalej. Doganiam sporo osób i 2 razy żebrzę o pompkę. Wpadam na drugi bufet i widzę Chmiela. Drugi kapeć. Wycofuje się z wyścigu. Biorę od niego pompkę i jadę dalej. Od tego momentu mój wyścig wygląda tak:
Tu pozdrowienia dla znajomego fotografa :)
Zastanawiam się czy nie zjechać na dystans Fan, ale trasa bardzo mi się podoba i decyduję się objechać ją jeszcze raz. Oczywiście z wieloma postojami na dopompowanie koła. Na drugim kółku pod stok w Niestachowie podjeżdżam praktycznie na kapciu. Dopiero na górze zatrzymuję się i pompuję :) Na drugim, a w zasadzie czwartym bufecie spotykam Krzycha z mojej kategorii. Mówi, że zaczynają łapać go skurcze. On odjeżdża, a ja dobijam powietrza i wcinam jakiegoś banana. Dziewczyny nawet podchodzą i uzupełniają mój bidon. Pro obsługa! :) Szybko doganiam Krzycha, zamieniamy parę słów i zaczyna się zjazd przed drugą rzeczką. Odwracam się na dole, ale go nie widzę. Nie chcę już moczyć stóp, więc przeprowadzam rower przez mostek i jadę dalej. Dojeżdżam jeszcze ze 3-4 osoby. Gdy wyprzedzam jednego koleżkę mówi, że nie będzie się ze mną ścigał, bo jest już padnięty. Ja po prostu jadę swoje, ale zwalniam i ciągnę go na kole. Mam już mało powietrza, ale nie chcę się zatrzymywać, bo wiem, że do mety już blisko. Tak blisko, że jakieś 1,5km przed nią dobijam koło i resztę wyścigu biegnę z rowerem na plecach lub prowadząc go. Wpadając na metę słyszę oklaski. Sporo osób bije mi brawo. Dzięki temu morderczemu biegowi wyprzedziły mnie tylko 2 osoby. Kolejnej zabrakło już kilku sekund :)
BTW. W tylnej kieszonce miałem złotą pompkę Specialized Air Tool pożyczoną od Chmiela. Musiała mi wylecieć gdy biegłem. Uczciwego znalazcę czeka nagroda! :)
Na mecie czekają na mnie kumple, którzy już dawno wrócili z dystansu Fan. Tu wielkie gratulacje dla Siemina, który pojechał świetny wyścig i dojechał w 40-tce open. Pecha natomiast miał Michał, który złapał kapcia i zgubił trasę. Przez co jak się okazało spadł w generalce z 3 na 4 pozycję. Wiecie o ile przegrał? O 1 punkt! Dosłownie jeden punkt :) Jak pech to pech…
A tak przedstawia się klasyfikacja generalna Ponidzia MTB Team na ŚLR 2012:
Dystans Fan
Michał Senderowski – 4 miejsce M2 Elita
Artur Wojniak – 11 miejsce M2 Elita
Arkadiusz Kurek – 13 miejsce M2 Elita
Tomasz Sokołowski – 3 miejsce M3 Masters I
Dystans Master
Sebastian Opoka – 1 miejsce MJ Junior :)
Jeszcze raz serdecznie wszystkim gratuluję!
Pozdrawiam,
Sebastiam vel Franio.
Komentarze
Dodaj komentarz
Oceny
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.
dnia wrzesień 26 2012 21:02:34
dnia wrzesień 26 2012 22:08:20
dnia wrzesień 27 2012 19:17:15
dnia wrzesień 28 2012 01:40:22